Zastanawiasz się, dlaczego Twoja strona nagle straciła widoczność w Google, choć niczego nie zmieniałeś? Ruch spadł, zapytania ucichły, a pozycje, które budowałeś miesiącami, zniknęły jak kamfora? Możliwe, że Twoja witryna została objęta filtrem Google – czyli rodzajem sankcji, którą wyszukiwarka nakłada na strony łamiące jej wytyczne. Co gorsza, taki filtr nie zawsze jest oczywisty. Czasem działa po cichu, stopniowo obniżając pozycje, aż w końcu Twoja strona przestaje istnieć w wynikach. Zobacz, jak rozpoznać filtr Google i co możesz zrobić, by odzyskać utraconą widoczność.
Filtr Google – co to właściwie jest?
Filtr Google to nic innego jak kara algorytmiczna lub ręczna, która ogranicza widoczność strony w wynikach wyszukiwania. W praktyce oznacza to, że nawet jeśli Twoje treści są poprawne, Google przestaje im ufać. Dzieje się tak najczęściej wtedy, gdy system uzna, że Twoja strona manipuluje wynikami wyszukiwania, ma nienaturalne linki lub niską jakość treści.
Wyróżniamy dwa typy filtrów:
-
algorytmiczny – nakładany automatycznie przez algorytm (np. po aktualizacji typu Panda lub Penguin),
-
ręczny – nakładany przez pracownika Google po przeanalizowaniu strony.
Przykład: strona pozycjonowana przez agencję, która kupowała setki linków z forów i katalogów, po aktualizacji algorytmu Penguin spadła z TOP3 na drugą setkę wyników. To klasyczny objaw filtra algorytmicznego.
Sygnał 1: Nagły spadek pozycji po aktualizacji algorytmu
Jeśli zauważyłeś, że pozycje Twoich fraz nagle spadły, a stało się to w tym samym czasie, kiedy Google wprowadziło aktualizację – istnieje duże prawdopodobieństwo, że filtr Cię dotknął.
Często wygląda to tak: w jednym dniu tracisz 40–80% ruchu, mimo że strona działa, linki są, a treści nie zniknęły. To klasyczny efekt aktualizacji. Wtedy warto przeanalizować:
-
czy Twoja strona nie miała duplikatów treści,
-
czy nie była zbyt agresywnie linkowana z jednego źródła,
-
czy Twoje artykuły nie były przeładowane słowami wyszukiwanymi przez użytkowników.
Przykład: blog o zdrowiu pozycjonowany przez lata na frazę „dieta ketogeniczna” wypadł z TOP10 po aktualizacji Google dotyczącej E-E-A-T (wiarygodności treści). Po poprawieniu opisów autorów i dodaniu źródeł merytorycznych ruch wrócił po kilku tygodniach.
Sygnał 2: Ruch organiczny spada mimo braku zmian na stronie
Nie wprowadzałeś żadnych nowych treści, nie usuwałeś starych, a mimo to Google coraz rzadziej pokazuje Twoją stronę? To może oznaczać filtr lub „miękką karę” za złą jakość.
Algorytmy coraz częściej oceniają, jak użytkownicy reagują na Twoje treści – czy zostają na stronie, klikają dalej, czy wracają do wyników wyszukiwania. Jeśli Twoja strona ma niski wskaźnik zaangażowania, Google interpretuje to jako brak wartości.
To tzw. filtr jakościowy – trudny do wychwycenia, bo nie powoduje nagłego spadku, lecz powolne „wygaszanie” widoczności.
Jak to naprawić:
-
przeanalizuj czas spędzony na stronie i współczynnik odrzuceń,
-
zaktualizuj stare artykuły,
-
popraw strukturę treści – więcej nagłówków, list, pytań, które zatrzymają użytkownika.
Sygnał 3: Ostrzeżenie w Google Search Console
To najbardziej oczywisty, ale często bagatelizowany sygnał. W panelu Search Console możesz zobaczyć informację o ręcznym działaniu – to znak, że ktoś z zespołu Google nałożył na Twoją stronę karę.
Najczęstsze przyczyny:
-
nienaturalne linki przychodzące (np. z farm linków),
-
spamerskie treści lub ukryte słowa,
-
złośliwe oprogramowanie.
Jeśli zobaczysz taki komunikat, nie panikuj. Usuń lub popraw problematyczne elementy, a następnie złóż prośbę o ponowne rozpatrzenie. W przypadku uczciwej naprawy Google często przywraca widoczność w ciągu kilku tygodni.
Przykład: firma z branży meblarskiej otrzymała filtr za spamerskie linki z zagranicznych katalogów. Po ich usunięciu i przesłaniu prośby o ponowne rozpatrzenie kara została zdjęta po 30 dniach.
Sygnał 4: Brak indeksacji lub znikające podstrony
Czasem filtr nie dotyczy całej witryny, a jedynie jej części. Jeśli zauważysz, że niektóre podstrony znikają z indeksu, mimo że są poprawne technicznie – może to być efekt częściowego filtra.
Zdarza się, że Google uznaje niektóre treści za „mało wartościowe” lub „zduplikowane”. Wtedy algorytm po prostu przestaje je wyświetlać.
W takiej sytuacji warto:
-
sprawdzić raport „Strony” w Search Console,
-
przeanalizować, które adresy wypadły z indeksu,
-
połączyć słabsze treści w jedną, bardziej kompletną,
-
usunąć duplikaty i cienkie artykuły.
Przykład: sklep internetowy z artykułami papierniczymi miał tysiące stron produktów różniących się jedną cechą (np. kolorem). Google uznał je za powielone i zindeksował tylko część. Po wdrożeniu wersji kanonicznych widoczność wróciła.
Jak naprawić filtr Google i odzyskać widoczność?
Najpierw zdiagnozuj przyczynę – bez tego każda naprawa będzie strzałem w ciemno. Warto przeanalizować historię linków, jakość treści i moment, w którym nastąpił spadek. Pomocne są narzędzia takie jak Google Analytics i Search Console.
Kolejno:
-
Usuń lub zaktualizuj niskiej jakości treści.
-
Zbadaj profil linków. Odrzuć spamerskie odnośniki w narzędziu Disavow.
-
Popraw strukturę strony i dane techniczne.
-
Zadbaj o naturalność. Google coraz lepiej rozumie kontekst – nie próbuj go „oszukać”.
Po wdrożeniu poprawek odczekaj kilka tygodni. W większości przypadków widoczność zacznie stopniowo wracać.
Filtr Google jako lekcja, nie katastrofa
Wbrew pozorom, filtr nie musi oznaczać końca świata. To często sygnał ostrzegawczy, że czas zrewidować strategię SEO. Wielu właścicieli stron po usunięciu kary zauważa, że ich pozycje są stabilniejsze niż wcześniej – bo zamiast manipulacji, zaczynają budować prawdziwą wartość.
Warto więc potraktować filtr jak impuls do zmiany. Zamiast skupiać się na „sztuczkach”, lepiej inwestować w rzetelne treści, naturalne linki i pozytywne doświadczenia użytkownika.
Google nagradza tych, którzy grają fair – a karze tych, którzy próbują skrócić drogę. I choć czasem ta lekcja boli, jej efekt w dłuższej perspektywie bywa bezcenny.
Podsumowanie – odzyskaj zaufanie Google
Jeśli podejrzewasz, że Twoja strona ma filtr, nie ignoruj objawów. Każdy dzień bez reakcji to kolejny dzień utraconego ruchu. Sprawdź widoczność, przeanalizuj linki, popraw treści i poproś o ponowne rozpatrzenie.
Pamiętaj – Google nie filtruje bez powodu, ale daje drugą szansę każdemu, kto potrafi wyciągnąć wnioski. Filtr to nie wyrok, tylko wskazówka, że warto wrócić do podstaw – wartości, jakości i uczciwej optymalizacji.
Piotr Antoszek CEO IcomSEO 











